Gdy go tylko zobaczyłam myślałam, że po raz kolejny się poryczę. Jak ja mam się teraz zachować? Powiedzieć mu w prost, że wiem o wszystkim? Nie mam pojęcia, wpatrywałam się jak głupia w jego szare oczy. Hipnotyzowały mnie....
-Ashley! Ziemia do Ash!-Lou wymachiwał mi rękoma przed twarzą .
-Co?-powiedziałam jeszcze nie do końca świadoma, bo nadal zamyślona.
-Mogę wejść?-spytał Louis, popatrzał na Harry'ego-A co ty tu robiłeś?
-Ash musiała ze mną pogadać-wyjaśnił loczek.-To ja może już pójdę..
-Na pewno?-spytałam błagalnym wzrokiem by nie zostawiał mnie samą z Lou.
-Tak muszę coś załatwić w mieście. Trzymaj się-Harry mnie przytulił i wyszedł z mieszkania.
-To jak mogę wtedy wejść czy nie?-spytał Louis uśmiechając się do mnie słodko. Ja tylko pokiwałam głową na znak, że się zgadzam. Weszliśmy do mnie do pokoju, Lou stanął na przeciwko mnie i spojrzał mi w oczy. Nachylił się do pocałunku ale ja się odsunęłam. Marchewkowy spojrzał pytająco.
-Louis nie mogę...-wyszeptałam do oczu napłynęły mi łzy.
-Czemu? Ashley co jest?- wypytywał Lou.- Coś źle zrobiłem?
-Nie.. Tak.
-Co? Powiedz mi Ash co zrobiłem?!
-Odpowiedz mi szczerze. Kochasz Eleanor?
-Ashley....
-Proszę cię powiedz prawdę-powiedziałam, poczuła, że po moich polikach spływają łzy.
-Kocham ją....-wyszeptał.-Ale to nie jest to samo uczucie co do ciebie nasze jest silniejsze...
-Ona tu dzisiaj była..-Oczy Louisa się zaokrągliły.-Powiedziała mi, że jest w ciąży z tobą.
-Co?! Nie to nie może być prawda! Przepraszam cię Ash muszę już iść-Lou wybiegł z mojego pokoju.
-Louis! Czekaj!-krzyczałam ale on nie usłyszał wyczłapałm się z mieszkania już nie było po nim śladu...Usiadłam na murku i zaczęłam płakać. To nie może się tak skończyć, moje życie bez Lou nie będzie miało sensu... Niespodziewanie zaczął padać deszcz, a ja dalej siedziałam na murku zapłakana przez strugi deszczu nie było widać moich łez. Byłam już cała mokra, więc poszłam do mieszkania i usiadłam w łazience i płakałam. Nie mam już sił... Wtedy pomyślałam o Harrym i o tamtym dniu jego blizny. Może to mnie odstresuje? Wstałam z podłogi chwiejącym się krokiem podeszłam do szafki i sięgnęłam po srebrne ostrze. Nagle ktoś zapukał do drzwi, żyletka wyleciałam mi z rąk do zlewu.
-Ashley! Mogę wejść?-za drzwiami odezwał się moja przyjaciółka.
-Daj mi jeszcze 5 minut!-odezwałam się próbując brzmieć normalnie. Po tych obiecanych pięciu minutach wyszłam troszkę ogarnięta. Sue się na mnie spojrzała wiedziała, że znów jest coś nie tak.
- Ashley? Wszystko w porządku?-spytała Sue.
-Tak tak tylko boli mnie noga-skłamałam, nie chciałam już jej martwić. Uśmiechnęłam się sztucznie i poczłapałam na balkon. Odpaliłam papierosa, który był na sytuacje awaryjne. Nie paliłam ale to był wyjątek. Siedziałam na balkonie myśląc co mogę zrobić z tą nie za fajną sytuacją. Wyjęłam komórkę z kieszeni spodni i wybrałam numer swojej mamy. Po jednym sygnale odebrała.
-Ashley! Skarbie jak tam u ciebie?-spytała moja mama może i nie miałyśmy za dobrych relacji ale mogłam na nią liczyć.
-Hej mamuś-powiedziałam smutnym głosem.- Mam do ciebie pytanie...
-Słonka na mnie możesz liczyć mów czego ci potrzeba.
-Czy mogę przyjechać na jakiś czas do was?
-Oczywiście! Już nie możemy się ciebie doczekać! A na razie muszę kończyć bo zajmuję się dziećmi cioci. Pa skarbie!-mama się rozłączyła... Weszłam do mieszkania i poszłam do swojego pokoju się pakować. Nie chciałam tam jechać na długo tydzień może dwa...
#Louis#
Wściekły jechałem do domu Eleanor. Nie wiem czemu ona musiała do niej pojechać i zniszczyć mi jedyną szansę na odzyskanie Ashley. Miałem być z nią szczęśliwy do końca życia a tu ona musiała wyskoczyć z ciążą . Po chwili już bylem przed drzwiami jej domu chyba się mnie spodziewała bo za nim zdążyłem zadzwonić na dzwonek ona już stała w drzwiach uśmiechnięta od ucha do ucha.
-Wiedziałam, że do mnie wrócisz-powiedziała uśmiechnięta.
-Ja tylko chciałem z tobą porozmawiać nic więcej-wyjaśniłem/.
-Och przestań! Czemu się oszukujesz ty kochasz mnie! Tylko mnie!-krzyknęła El.
-Co?! Eleanor myślałem, że jesteś inna...
-Mówisz jak ta twoja mała smarkula Ashley. Żebyś ty widział jej minę jak powiedziałam jej, że jestem w ciąży hahah!-zaniosła się wrednym śmiechem.
-Ale ty ją okłamałaś nie jesteś w ciąży!-wykrzyknąłem jej w twarz.
-Oczywiście, że nie jestem co ty sobie myślisz! Masz wybór ja albo ona-podniosła swoje idealnie wyregulowane brwi.
-Eleanor to była nasza ostatnia rozmowa... Nigdy więcej mnie nie nachodź i nie dzwoń to koniec-powiedziałem i skierowałem się w stronę auta. Teraz musiałem tylko pojechać do Ashley i jej wszystko wytłumaczyć i przeprosić. Po chwili stałem już przed jej kamienicą, nagle ona z niej wyszła z walizką i wsiadła do taksówki. Szybko odpaliłem samochód i pognałem za nią. Dojechałem za taksówką na lotnisko. Czyżby gdzieś wyjeżdżała? Wysiadła z wozu i weszła do środka, wybiegłem za nią.
#Ashley#
Musiałam się odciąć się od rzeczywistości choć na chwilę... Stałam już przy odprawie, wtedy usłyszałam jego głos. Odwróciłam się i go ujrzałam. Biegł w moją stronę. Po moich policzkach popłynęły mimowolnie łzy.
-Ash! Ashley! Stój!-krzyczał aż dobiegł do mnie.-Ashley kocham cię! Proszę cię nie wyjeżdżaj.
-Louis ja muszę choć na tydzień przemyśleć wszystko....-powiedziałam zanosząc się płaczem. Ludzie się na nas gapili jak na jakiś z cyrku. Lou poszedł do mnie nasze usta się zbliżyły na niebezpieczną odległość. Nie wytrzymałam wpiłam się w jego usta może po raz ostatni...-Louis kocham cię ale muszę wyjechać... Proszę cię zrozum.
-Dobrze ale obiecaj, że do mnie wrócisz...-powiedział w jego oczach pojawiły się łzy.-Kocham cię.
Po tych słowach nadeszła moja kolej na odprawę, weszłam za bramkę i już nie było odwrotu. Louis stał na środku lotniska wpatrują się we mnie, aż nie znikłam za rogiem ciągle obserwowałam. Wsiadłam do samolotu i usiadłam na miejscu przy oknie. Łzy leciały mi po policzkach. Teraz już nie mogłam wyskoczyć do mojego Louisa gdyż samolot już wystartował. Kochałam go ale musiałam coś zmienić w życiu musiałam....
------------------------------------------------------------
I oto rozdział 11! :D
Jejku dziękuję! Bez was by go nie było :)
Dziękuję za te wszystkie miłe komentarze<33
Kocham was! :*** Już tyle wyświetleń woooow! :O I tyle kom.!
DZIĘKUJE! <33
No to może zrobimy to samo 10 kom i długi rozdział?:D
JEŚLI CZYTASZ PROSZĘ DAJ KOMENTARZ :) TAKA MAŁA RZECZ A MOTYWUJE CZŁOWIEKA :D
;( prawie się popłakalam , ciekawe co teraz bedzie , czekam na next
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału! :-)
OdpowiedzUsuńwruszające już nie moge doczekać co dalej
OdpowiedzUsuń<3 Czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńczekam na next *_*
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńCzekam na next ^.^
o mało sie nie popłakałam :'C *-*
OdpowiedzUsuńale smutne :( czekam na next
OdpowiedzUsuńNext pliss
OdpowiedzUsuńjejku cudne opowiadanie kiedy następny ? :D
OdpowiedzUsuńDziś przeczytałam całość. Popełniasz drobne błędy, ale i tak bardzo mi się podoba! Czy możesz poinformować mnie kiedy dodasz następny rozdział?
OdpowiedzUsuńhttp://remorse-and-sorrow.blogspot.com/
Next next plis xd
OdpowiedzUsuńjejku, popłakałam się... czekam na next i zapraszam do dalszego czytania mojego bloga. http://zycienaplanecie1d.blogspot.com/.
OdpowiedzUsuńawww *_____*
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy xx
Zapraszam również do czytania mojego bloga (chodź i tak to robisz za co jestem ci ogromnie wdzięczna :* ) http://rodzinadirectioners-opowiadania.blogspot.com/
Czekam następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńhttp://onedfanfictioner.blogspot.com/?m=
Zapraszam do mnie : )
Kocham!!!! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńoh good ! popłakałam się piekne :*
OdpowiedzUsuńPopłakałam się :')
OdpowiedzUsuńPiękne aż się popłakałam :,D
OdpowiedzUsuńno nieeee! ona musi z nim być! ona go kocha, a on kocha ją. a ta durna Elka niech wypieprza z ich życia. -,-
OdpowiedzUsuń