-Hhmmm dzięki-powiedziałam.Spojrzałam w górę stał nade mną wysoki szatyn z loczkami, uśmiechnęłam się. Kojarzyłam go skądś ale za żadne skarby nie mogłam sobie przypomnieć.
-Mam na imię Harry-przedstawił się odsłaniając swoje dołeczki przy uśmiechu.
-Ashley-uśmiechnęłam się delikatnie i podałam mu dłoń.-Wiesz co kogoś mi przypominasz...
-Taaa-zwiesił wzrok.
-Coś głupiego powiedziałam? Jejku przepraszam-zaczęłam gadać jak najęta.
-Nie nic.-Uśmiechnął się delikatnie-a więc to twoja piosenka? Tą co śpiewałaś?
-Tak moja-zaczerwieniłam się jeszcze nikt nie słyszał jak śpiewam oprócz Sue.-Właśnie ją napisałam..
-Smutna-powiedział chłopak.
-Tak jak moje życie....
-Hmm słuchaj może chcesz się wybrać na kawę?-spytał Harry znów ukazują swoje urocze dołeczki.
-Może nie dzisiaj..-spojrzałam na zegarek była już 19-Wiesz co muszę już iść...
-A dasz mi chociaż swój numer?-spytał loczek z nadzieją w oczach.
-Czemu nie. Masz-podałam mu kartkę z ciągiem cyfr. Uśmiechnęłam się i wstałam zbierając wszystkie teksty do teczki.-No to do zobaczenia!
-Do zobaczenia.
Zaczęłam iść w stronę domu, po kilku minutach byłam już na miejscu. Weszłam do swojego pokoju i oklapłam na łóżko. O co do jasnej ciasnej chodzi? Najpierw Louis a teraz jakiś Harry? Dziwne nie sądziłam, że mogę być aż tak interesująca.....
#Harry#
Nie mogłem zapomnieć o tej dziewczynie z parku. Ten jej głos, uśmiech, włosy..... Spacerując dalej po parku rozmyślałem o niej. Tak wiem to była ta dziewczyna, która dała kosza Louisowi . Wiem nie powinienem w ogóle z nią rozmawiać ale gdy usłyszałem jej głos coś we mnie pękło, musiałem podejść do niej. Kilka fanek mnie zaczepiło i zrobiły sobie ze mną zdjęcia, poszedłem do naszego hotelu. Napisałem do niej sms'a.
" Hej możemy się spotkać jutro w parku? Tam gdzie dzisiaj. Harry xx"
Po chwili dostałem odpowiedz.
"Jutro nie mogę mam prace..."
Szybko odpisałem:
"A jakiś inny dzień?:)"
Schowałem telefon do kieszeni i wszedłem do windy, wcisnąłem guzik i winda zaczęła jechać.
#Ashley#
-I co ja mam teraz zrobić?-spytałam przyjaciółkę.
-A ja mam wiedzieć? Chłopacy w ogóle ze mną nie rozmawiają , jak już to robię z siebie kretynkę!
-Oj daj spokój! Jesteś najładniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek widziałam-uśmiechnęłam się do niej.
-Ale mów jak on wyglądał! -zaczęła się dopytywać Carmen, która właśnie weszła do mojego pokoju.
-Wygląd nie jest najważniejszy-zaczerwieniłam się i powiedziałam ściszonym głosem.
-Jak tak mówisz to musi być booski!-pisnęła Sue.
-No może trochę przystojny był ale i tak najbardziej przykuły moją uwagę jego dołeczki...-powiedziałam rozmarzonym głosem. Czyżbym właśnie zapomniała o Lou? Nie nie sądzę.... Mój kochany Louis, wariat jakich mało....
-Ash masz dwie opcje albo spotkasz się z Lou i mu wszystko powiesz albo postaraj się o nim zapomnieć.Ja nie chce patrzeć jak moja przyjaciółka cierpi.-Powiedziała Sue, ona wiedziała co dokładnie się ze mną działo w tym momencie.
-Ale to niej jest takie proste........-wyszeptałam, poczułam jak słone łzy spływają mi po policzkach. No cóż kochałam mojego to znaczy już nie mojego Lou jak brata, brakowało mi go jak jasna cholera...
W tym momencie chciałam się w niego wtulić i wyżalić ale nie......... -Sue ja nie potrafię o nim zapomnieć.
-Ja wiem-przytuliła mnie a ja po kilku minutach odpłynęłam do krainy snów.
#Sue#
Wyszłam z pokoju Ashley cicho zamykając drzwi. Musiałam coś z tym zrobić, nie mam zamiaru na dłużej na to patrzeć jak przyjaciółka cierpi. Wzięłam jej komórkę i wybrałam numer jego był sygnał. Po kilku sygnałach ktoś odebrał.
-Czy rozmawiam z....
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No oto 3 rozdział!
Podoba się? :D Jestem chora więc dodają na razie codziennie :)
CZYTASZ=KOMENTARZ
kiedy następny?
OdpowiedzUsuńPewnie pod wieczór :)
Usuńkochaaam <3 czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńczytam xxx
OdpowiedzUsuńŚwietny, czekam na next :)
OdpowiedzUsuń*U* Jejaa jakie to fajneee
OdpowiedzUsuńjesteś świetna i piszesz świetnie! zakochałam się w tym opowiadaniu!
OdpowiedzUsuń